Pasja zawsze rodzi się z miłości
Jako dziecko byłem bardzo narwany, roztrzepany i nieznośny. Kiedy byłem w podstawówce moja mama zachorowała. Nieuleczalnie. Nigdy nikomu nie mówiłem o sytuacji w domu. Kiedy Mama zachorowała zaczęliśmy borykać się z problemami finansowymi. Leki kosztowały fortunę. Nawet ja i mój brat musieliśmy zacząć zarabiać na dom. Choroba Mamy postępowała, aż w końcu przykuła ją do łóżka. Zacząłem chodzić do szkoły sportowej i sport stał się moją pasją. Gdy kończyłem gimnazjum mama była bardzo słaba. Pomagałem jej we wszystkich podstawowych czynnościach. Dalej uprawiałem sport, chodziłem na siłownię, na którą było nas jeszcze stać. Z upływem kilku miesięcy nabrałem siły i noszenie słabej kobiety nie było już dla mnie żadnym problemem. I tak mijał czas. Ja dalej trenowałem, siłownia zaczęła być moją pasją, pokochałem ten sport, a także dawał mi on silne ciało, które wykorzystywałem w dobrym celu. Zacząłem brać udział w konkursach. Gdy stan zdrowia mojej Mamy drastycznie się pogorszył, musiałem zrezygnować ze szkoły, bo byłem jedyną osobą, która mogła się nią zająć. Żeby nas utrzymać, mój Tato bardzo dużo pracował.
Moja sylwetka zaczęła nabierać kształtów, po zmianie siłowni zostałem zauważony przez pewną osobę, która zaproponowała mi start w zawodach kulturystycznych, zgodziłem się i rzetelnie się do nich przygotowywałem, dawałem z siebie 100 % by wypaść jak najlepiej, dzień mojego debiutu był zaplanowany na 14 lutego 2015 roku.
15 stycznia 2015 roku moja Mama trafiła do szpitala z powodu problemów z oddychaniem. Dwa dni później zmarła.
Był to dla mnie ogromny cios, trudno było mi się pogodzić z faktem, że ktoś tak mi bliski odszedł ode mnie i każdy kolejny dzień już nie będzie taki sam. Nikt mnie nie będzie wołał w nocy po kilka razy, żeby pomóc w zmianie pozycji na łóżku, czy zawieźć do toalety albo zrobić jedzenie, nikt już nie będzie się o mnie tak martwił i dzwonił, żeby zapytać, co się ze mną dzieje, gdy wychodzę na miasto ze znajomymi. Chciałem zrezygnować z zawodów kulturystycznych, ale powiedziałem sobie, że to przez Nią zacząłem ćwiczyć, i że się nie poddam, bo tego by nie chciała. Zawsze mnie wspierała, tak więc postanowiłem, że wezmę udział w rywalizacji specjalnie dla Niej.
Mój udział w Gdańsku w lutym zakończył się na półfinałach, byłem 9 z 39 zawodników oraz jednym z najmłodszych startujących.
Niedawno również zdobyłem tytuł Vice-Mistrza Polski .
Do dnia dzisiejszego regularnie trenuję, zdrowo się odżywiam, poszerzam swoją wiedzę związaną z budowaniem sylwetki i prowadzeniem zdrowego trybu życia.
Teraz przygotowuję się do startu w zawodach w Sopocie.
Dzięki mojej Mamie, osobie, która mimo choroby była zawsze uśmiechnięta i opiekowała się wszystkimi dookoła, stałem się kimś lepszym. To dzięki niej zacząłem trenować. Dzięki niej zacząłem być odpowiedzialny, zdyscyplinowany i wytrwały.
Mimo wielu przeciwności losu, jakich doświadczyłem, walczę o lepszą przyszłość. Chcę dawać motywację wszystkim, którzy tego potrzebują.
———-
BioTechUSA